24 listopada 2020

Szkoła Pokory w naszej Wspólnocie jest rozważana od 24 listopada-24 grudnia


 Okres ten jest dla nas we Wspólnocie Krwi Chrystusa czasem rozważania Szkoły Pokory - cóż poszukajmy i otwórzmy naszą lekturę i próbujmy ten temat wdrażać w życie.


"Droga pokory na tej ziemi, to wejście do Królestwa Bożego"


 
Dzień I
 
Droga pokory na tej ziemi - to wejście do Królestwa Bożego!
 
Jezus kilkakrotnie powtarza, że mamy wchodzić do Królestwa Bożego.
Jak to się ma do drogi pokory?
Wchodzimy do Królestwa Bożego przede wszystkim dzięki łasce, która płynie z okazanej wiary, potwierdzonej przez etyczne życie. W codziennym postępowaniu na pierwszy plan wysuwa się sprawiedliwość - bo ci, którzy dopuszczają się niesprawiedliwości, nie wejdą do Królestwa Bożego ( zob. 1 Kor 6, 9-10) - wypełnianie woli Ojca(zob. Mt 7, 21) i stawanie się jak dziecko (zob. Mt 19, 14). I właśnie na stawaniu się dzieckiem powinniśmy się chwilę zatrzymać: Kto się więc uniży i jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim (Mt 18, 4).
Dziecko w rozumieniu biblijnym jest symbolem niewinności, prostoduszność, niedojrzałości albo niewiedzy.
Więc jak mamy rozumieć ten fragment Ewangelii w kontekście drogi pokory? Jako osoby dorosłe, które mają świadomość swojego istnienia, potrzebujemy przyznać się do naszej ograniczoności, żeby nie powiedzieć ostrzej - głupoty (zob. Łk 10,21). Czynimy to, aby w Bogu upatrywać źródło życia.
Dodatkowo Jezus uczy, że żeby wejść do królestwa Bożego należy podjąć świadomą decyzję nawrócenia (zob. Mt 21, 28-32) i wydać owoc (zob. Mt 21, 43). Może w nim przebywać ten, kto wyrzekł się wszystkiego co posiada i tego, co jest dla niego najważniejsze.
Dlatego tak trudno wejść do Królestwa tym, co posiadają wiele (zob. Łk 18, 24-25).
A co dla mnie jest tak ważne, że nawet relacja z Bogiem jest mniej wartościowa?
Czy w Bogu pokładam wszelką nadzieję, czy w swoich siłach, mądrości przezorności..?

14 listopada 2020

Animator Częstochowski XI/20

Uczenie się dialogu we wspólnocie – konferencja na listopad


 

Moi Drodzy!

W kolejnym miesiącu pewnej „posuchy” od weekendowych i parafialnych skupień, spotkań w grupach parafialnych oraz różnych innych wspólnych spotkań, piszę do Was znowu kilka słów, abyśmy chociaż w ten sposób mogli być w pewnej duchowej łączności.

W tym miesiącu rozważamy temat o dialogu we wspólnocie, a właściwie o uczeniu się tego dialogu. I rzeczywiście, kiedy przeczytamy obfitą w konkretną treść konferencję Tereski Świderskiej w naszym Zeszycie Formacyjnym, to zauważymy, że takiego właściwego dialogu musimy uczyć się praktycznie przez całe życie. Te wszystkie warunki właściwego dialogu są liczne i często przez nas nie znane lub całkowicie pomijane, przez co dialog jest słaby lub w ogóle go nie ma.

Tymczasem to, co wynika nie tylko z tej konferencji, ale w ogóle z naszego życiowego doświadczenia, to jedna pewna rzecz: mianowicie, czy sobie to uświadamiamy, czy też nie, dialog jest codzienną i nieodzowną częścią naszego życia. Bo przecież codziennie z kimś rozmawiamy, komunikujemy się… Dlatego na pewno ważne jest, abyśmy ciągle doskonalili umiejętność tego dialogu, dla nas samych, dla naszych najbliższych, dla wspólnoty…, po to, aby nasze wzajemne relacje stawały się coraz lepsze, aby poziom naszych rozmów ciągle wzrastał, aby pogłębiał się nasz wzajemny szacunek i chrześcijańska miłość.

Pewną refleksją, nad którą osobiście zatrzymałem się dłużej, było to, że takim wstępem do właściwego dialogu, pewną jego absolutną podstawą jest to, aby najpierw poznać lepiej samego siebie. Jest też w psychologii taka zasada, która mówi, że im więcej poznam samego siebie, im bardziej będę rozumiał swoje własne reakcje, potrzeby psychiczne, emocje, uczucia…, tym bardziej będę w stanie zrozumieć drugą osobę i tym lepiej będę mógł mu pomóc, itp. Tak więc czymś bardzo ważnym, a często przez nas zupełnie pomijanym jest to, aby zrozumieć i poznać samego siebie. I to też pewnie jest zadanie na całe życie. Nie da się tego uczynić jednym aktem woli, jakąś przeczytaną książką na ten temat lub nawet jakimś pewnym okresem terapii, czy autorefleksji.

Na pewno w takim poznaniu i zrozumieniu samego siebie (nie tylko pod kątem duchowym) pomaga chociażby praktyka codziennego rachunku sumienia. Mimo, że w sensie ścisłym dotyczy ona naszego ducha, naszej formacji chrześcijańskiej, formacji sumienia, to jednak może być dużą pomocą w poznawaniu swojego wnętrza, swoich odczuć, reakcji, emocji… oraz tego, skąd one się biorą, jakie może być ich źródło, ich przyczyna…

Umiejętność poznania i zrozumienia samego siebie jest zapewne również „tematem rzeką” i pewnie warto byłoby zgłębić kiedyś ten temat, jednakże w niniejszych kilku moich słowach chciałbym zwrócić tylko uwagę na ten ważny aspekt w uczeniu się dialogu we wspólnocie.

Zachęcam więc do studiowania konferencji Tereski, wgłębiania się w jej treść i praktykowania tych niełatwych, choć bardzo ważnych i potrzebnych zasad dobrego, właściwego, dojrzałego dialogu… poczynając od zrozumienia samego siebie.

Pamiętajmy również w tym listopadowym czasie o modlitwach za naszych zmarłych, zmarłych z rodzin, z naszych wspólnot, ale też zmarłych, o których nikt nie pamięta. Oni bardzo potrzebują naszej modlitwy, naszych ofiar, dobrych uczynków… A na pewno odwdzięczą się nam swoją modlitwą i ofiarowanym w czyśćcu cierpieniem.

Pamiętajmy też o sobie nawzajem w naszych wspólnotach, w naszych grupach. Jeżeli są takie potrzeby (i o ile to możliwe z naszej strony), to zróbmy komuś zakupy, odwiedźmy kogoś, kto jest samotny, czy zatelefonujmy do niego… Czasami tak niewiele potrzeba, aby wnieść trochę radości i światła w życie naszego brata i siostry, w tym niełatwym dla nas wszystkich czasie…

Pozostaję zjednoczony w modlitwie…

Ks. Daniel Rafał Mokwa, CPPS